-
Watch Online / Dieva putnini (2015)
Opis: Dieva putnini: Reżyseria: Dzintra Geka. Pod koniec II wojny światowej, kiedy stało się jasne, że Łotwa zostanie ponownie zajęta przez Armię Radziecką, około 150 000 ludzi uciekło do Niemiec. Byli to przedstawiciele różnych zawodów – rolnicy, biznesmeni, byli politycy, inteligencja twórcza i zwykli ludzie pracy – którzy doświadczyli już okropności „roku terroru”. Prawie milion osób z Europy Wschodniej uciekło przed reżimem sowieckim, Łotysze, których nazywano „głęboko” (od „wysiedleńców”) lub jako Małe Ptaki Boga, próbowali założyć „Małą Łotwę” w obozach dla przesiedleńców dla siebie jako uchodźcy . Pod koniec lat czterdziestych i prawie pięćdziesiątych rodziny łotewskie z obozów w Niemczech wyjeżdżały do Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii. Kiedy Łotwa odzyskała niepodległość, część emigrantów wróciła do domu, ale większość pozostaje rozproszona po całym świecie. Film opowiada o losach rodzin, które w 1944 roku wyjechały do Niemiec. II wojna światowa dobiegała końca. We wrześniu 1944 r. Armia Czerwona ponownie zbliżała się do Łotwy. Ponad 150 000 Łotyszy uciekło na zachód. Byli to ludzie, którzy nie chcieli po raz kolejny doświadczyć okropności Roku Terroru. Łotysze przebywali w około 300 obozach dla uchodźców na terenie całych Niemiec. Oficjalnie nazywano ich wysiedleńcami. Nazywali siebie pasierbami Boga lub zagubionymi wróblami Boga. Zebrałam się na odwagę, wyskoczyłam przez okno i uciekłam. Daleko, daleko, daleko i jeszcze raz daleko. Wziąłem to, co miałem na sobie – krótki letni płaszcz i lornetkę taty, która zawsze wisiała przy oknie. Potem pobiegłem nad rzekę. Pomyślałem, że muszę iść brzegiem rzeki, żeby pies mnie nie wytropił. Być może by mnie gonił. Tu był most, a tam, gdzie rosną drzewa, zagroda Rudzisi. Wszystko już zniknęło. To są mieszkańcy Vidzemniek, których wywieziono rankiem 14 czerwca 1941 roku. Widziałem to i od tego czasu panicznie boję się Rosjan. Nie wiem, czy byli to Niemcy, czy Rosjanie, ale widzieliśmy bomby spadające na miasto. Było tak pięknie, jak fajerwerki. Śmialiśmy się, bo było cudownie pięknie i interesująco. Potem jedna bomba spadła na drugą stronę ulicy i BAM! Mój brat, ojciec i ja upadliśmy pod ciśnieniem powietrza i wśliznęliśmy się pod fortepian. My, dzieci, śmialiśmy się i myśleliśmy, że to największa radość. Już tam nie zostaliśmy. Wyruszyliśmy z Aizpute w październiku 1944 r. powozem konnym do Lipawy, a następnie wsiedliśmy na niemiecki statek transportowy. Tylko los lub wola Boża sprawiły, że nie dorastałem na Syberii. Mój ojciec i jego rodzina zniknęli w lesie na kilka nocy. Mój ojciec chrzestny został zastrzelony, bo za wolno wchodził do wagonu. Chcieli go wywieźć na Syberię, ale na miejscu go zastrzelili. Dobrze, że się wydostaliśmy, bo gdybyśmy zostali, na pewno zostalibyśmy zesłani na Syberię. Armia niemiecka wkroczyła na Łotwę, a następnie na miejscowej policji lub w oddziale KGB dowiedziała się, że znaleźli nas agenci KGB. Następnego dnia będzie rozkaz aresztowania i deportacji nas wszystkich. Dziadek zostanie aresztowany i zastrzelony. Komu groziło? Inteligencja – miejscowi nauczyciele i duchowni. Ojciec wiedział, że nie może tam zostać. Był w Straży Krajowej. II wojna światowa zbliżała się ku końcowi. We wrześniu 1944 r. Armia Czerwona ponownie zbliżała się do Łotwy. Ponad 150 000 Łotyszy uciekło na zachód. Byli to ludzie, którzy nie chcieli po raz kolejny doświadczyć okropności Roku Terroru. Łotysze przebywali w około 300 obozach dla uchodźców na terenie całych Niemiec. Oficjalnie nazywano ich wysiedleńcami. Nazywali siebie pasierbami Boga lub zagubionymi wróblami Boga. Zebrałam się na odwagę, wyskoczyłam przez okno i uciekłam. Daleko, daleko, daleko i jeszcze raz daleko. Wziąłem to, co miałem na sobie – krótki letni płaszcz i lornetkę mojego ojca, którą zawsze.